Choć tytułowe pytanie może się wydawać niezwykle kontrowersyjne w dobie walki o równość płci i mody na parytety, to jednak jest jak najbardziej zasadne. Wielu pracodawców, nie tylko mężczyzn, ma poważne obawy przed zatrudnianiem młodych kobiet. To zawsze wiąże się z nieco większym ryzykiem. Dlaczego? Najważniejsze powody omawiamy w naszym poradniku.
Zatrudniając młodą kobietę w tzw. „wieku produkcyjnym” trzeba się liczyć z tym, że pewnego dnia pójdzie na długie zwolnienie lekarskie, a następnie na urlop macierzyński czy nawet wychowawczy. Nie jest to oczywiście wielki problem w dobrze zorganizowanych firmach. Gorzej, gdy pracodawca przyjmuje panią, która zatrudnia się wyłącznie w celu uzyskania świadczenia macierzyńskiego – jest już w ciąży, ale perfidnie ten fakt zataja.
Młode kobiety, które mają już dzieci, niestety znacznie częściej wykorzystują zwolnienia lekarskie w ramach opieki nad potomstwem. Nie wynika to ze złośliwości czy perfidii, ale z realiów w wielu domach. Wciąż to matki częściej zostają z chorymi dziećmi, a przecież każdy rodzic wie, że dzieci żłobkowe i przedszkolne chorują notorycznie – nawet kilkadziesiąt i więcej dni w roku.
Pracownica, która ma dzieci, nigdy nie będzie gotowa do takich poświęceń na rzecz pracodawcy jak mężczyzna. Młode panie priorytetowo traktują życie rodzinne i nie uśmiecha im się np. praca zmianowa, przychodzenie do pracy w weekend czy branie nadgodzin – nawet jeśli wymaga tego sytuacja w firmie.
To także spory problem z punktu widzenia pracodawcy, któremu zależy na zbudowaniu zmotywowanego, oddanego zespołu. Młode kobiety, zwłaszcza mające małe dzieci, nie będą nigdy liderkami, nie są zainteresowane braniem udziału w wyjazdach integracyjnych, nie chcą lub nie mogą wychodzić wieczorami do klubu z kolegami z pracy. Firma jest dla nich miejscem zatrudnienia i źródłem niezbędnych dochodów.
Oczywiście nie chcemy tutaj generalizować, natomiast tak to właśnie wygląda w przypadku większości młodych kobiet.