Gdy pracownik... nie przychodzi do pracy. Z jakimi konsekwencjami musi się liczyć?

Krzysztof Jagielski
29.05.2017

Każdemu może się zdarzyć słabszy dzień – najczęściej po ciężkiej imprezie. Dlatego Kodeks Pracy przewiduje coś takiego, jak urlop na żądanie. Bywają jednak sytuacje, gdy pracownik o swojej nieobecności nie raczy powiadomić pracodawcy lub wręcz uporczywie nie zjawia się w pracy. Z jakimi konsekwencjami to się wiąże?

Wszystko zależy od powodu i podejścia pracodawcy

Jeśli pracownik nie zjawi się w pracy bez uprzedzenia przez 1-2 dni, ale w końcu wróci na stanowisko, musi się liczyć z rozmową dyscyplinującą. Pracodawca z pewnością będzie chciał wiedzieć, co było powodem takiego zachowania. Wówczas niezbędne jest złożenie wiarygodnych wyjaśnień. Pracownik mógł np. ulec wypadkowi, mógł przegapić samolot podczas powrotu z wakacji lub zostać napadnięty. W skrajnych przypadkach rzeczywiście powiadomienie pracodawcy mogło być niemożliwe.

Jeśli pracodawca uzna wyjaśnienia za mało wiarygodne, ma prawo nałożyć na pracownika karę. Najczęściej jest to obcięcie pensji za dni nieobecności, cofnięcie nagrody, ale także udzielenie nagany z wpisem do akt.

W nielicznych przypadkach, szczególnie jeśli takie nieobecności zdarzają się pracownikowi dość często, pracodawca ma prawo zastosować przepis o ciężkim naruszeniu obowiązków służbowych i wręczyć podwładnemu zwolnienie dyscyplinarne.

Gdy pracownik trwale opuścił stanowisko pracy

Jest to szczyt nierzetelności, ale takie sytuacje czasami się zdarzają. Niektóre osoby nie czują się w obowiązku, aby powiadomić pracodawcę o rezygnacji z pracy i po prostu nie stawiają się w firmie. To duży kłopot dla właściciela, ponieważ formalnie pracownik wciąż jest zatrudniony, a więc trzeba za niego odprowadzać składki.

Wówczas pracodawca ma do wyboru kilka rozwiązań. Jeśli nieobecność jest długa i nic nie wskazuje na to, że pracownik ma zamiar jeszcze wrócić do firmy, można go zaocznie zwolnić z pracy wysyłając rozwiązanie umowy z winy pracownika pod ostatni znany adres.

Drugim wyjściem jest rozpoczęcie procedury zwolnienia dyscyplinarnego – pracodawca ma na to miesiąc od momentu stwierdzenia ciężkiego naruszenia obowiązków służbowych.

W ostateczności pracodawca może wystąpić na drogę sądową i zażądać od niesolidnego pracownika zadośćuczynienia np. za straty finansowe spowodowane nieobecnością podwładnego.

Warto wiedzieć

Tego typu przypadki są dość trudne, ponieważ w polskim prawie nie funkcjonuje pojęcie „porzucenia pracy”.

Samowolne opuszczenie stanowiska pracy (a więc także niezjawienie się w firmie bez uprzedzenia) jest ciężkim przewinieniem i pociąga za sobą przykre konsekwencje. Dlatego jeśli wiesz, że nie będziesz w stanie stawić się w pracy, skorzystaj z urlopu na żądanie. W ciągu roku można o niego zawnioskować trzykrotnie, a pracodawca ma obowiązek go udzielić (poza nielicznymi przypadkami).

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie